Świadomość, że wybuch epidemii koronawirusa w Wuhan będzie miał bardzo poważne skutki ekonomiczne dla światowej gospodarki, zaczęła do nas docierać na początku roku.
Ze wzmożoną uwagą zaczęliśmy śledzić napływające wiadomości z Chin, szczególnie na zagranicznych portalach informacyjnych (jak to się często zdarza, polskie media zajmowały się wówczas głównie naszym „lokalnym politycznym podwórkiem”). Pierwsze tygodnie roku były naprawdę bardzo intensywne i burzliwe dla wszystkich menadżerów w firmie. Spędziliśmy wiele godzin na rozmowach z pracownikami firmy, naszymi Klientami, zagranicznymi partnerami, na wymianie poglądów, próbach przewidywania możliwych scenariuszy wydarzeń i przygotowaniu różnych planów działania. W pewnej mierze mogliśmy odnosić się do naszych doświadczeń z lat 2008 – 2009, kiedy branża TSL w Polsce musiała mierzyć się ze skutkami światowego kryzysu finansowego i gospodarczego wywołanego upadkiem banku Lehmann Brothers, choć szybko zdaliśmy sobie sprawę, że nadchodzące problemy będą miały nieporównanie głębsze skutki.
Dziś z perspektywy czterech miesięcy możemy spokojnie ocenić, że czas poświęcony na przygotowanie się do nadchodzących zmian, pozwolił nam uniknąć czarnych scenariuszy.
W tym trudnym okresie pandemii wypracowaliśmy wynik finansowy na poziomie ubiegłego roku, co uważamy za ogromny sukces całego Zespołu Omida Sea And Air S.A. pracującego w zupełnie nowych, zdalnych warunkach.
Firma cieszy się bardzo dobrą kondycją finansową. Notowany z tygodnia na tydzień wzrost liczby obsługiwanych zleceń potwierdza, iż naszą mocną stroną okazała się dywersyfikacja świadczonych usług i różnorodność naszych Klientów.
Dzięki temu, że oferujemy różnego rodzaju usługi spedycyjne uniknęliśmy klasycznego ryzyka, które mówi „don’t put all your eggs in one basket”. Gdy malał import kontenerowy, to niósł nas eksport, gdy padły dostawy samolotowe części samochodowych – zaczął się boom na dostawy maseczek chirurgicznych. W pierwszym kwartale zakończyliśmy też realizację kilku projektów takich jak break bulk i project cargo. Zdecydowanym sukcesem był czarter samolotu Airbus A321 z niemal 10 tonami i 100 CBM ładunku medycznego na pokładzie, lecący z Chin do Polski. Dobre wyniki poszczególnych działów zostały zwieńczone bardzo dobrym wynikiem całej firmy. Czy jest to powód do zadowolenia? Oczywiście, że tak!
Co najważniejsze, wszystkie powyższe elementy zadecydowały o tym, że pod względem zatrudnienia sytuacja jest stabilna.
Co teraz? Nadszedł czas, w którym „rozchodzi się o to, żeby plusy nie przesłoniły nam minusów”.
Zdajemy sobie sprawę, że recesja, o której mówiono jeszcze przed wybuchem pandemii nadejdzie w najbliższych miesiącach. Spadek popytu i zamówień, niski poziom inwestycji prywatnych oraz rosnąca inflacja budzą uzasadnione obawy. Paradoksalnie nadchodzące lato i jesień mogą okazać się dla wielu firm z naszej branży o wiele trudniejsze niż dramatyczny czas pandemii i shutdown Europy.
Kończąc, chciałbym przypomnieć, że chińskie słowo „kryzys” niesie ze sobą dwa znaczenia – „niebezpieczeństwo” i „okazja”. Życzę wszystkim firmom z branży TSL, aby w zmaganiach „niebezpieczeństw” z „okazjami” w najbliższym półroczu te drugie brały zawsze górę!